Przejdź do głównej zawartości

"Hashtag" Remigiusza Mroza książka z potencjałem




Ostatnio nie mogę natrafić na książkę która tak naprawdę by mi się podobała. Niestety, w tym przypadku jest podobnie. „Hashtag” Remigiusza Mroza to kolejna książka, przez którą trudno mi było przebrnąć. No dobrze, ale może po kolei… O czym opowiada?


Znalezione obrazy dla zapytania: hashtag mróz


 Jedna przesyłka zmieniła jej życie
"Twoja paczka już na ciebie czeka!" – brzmiała wiadomość, która wydawała się zwykłą pomyłką. Tesa nie spodziewała się żadnej przesyłki, niczego nie zamawiała w sieci – a nawet gdyby to zrobiła, z pewnością nie wybrałaby dostawy do paczkomatu. Jeśli nie musiała, nie wychodziła z domu.

Postanowiła jednak sprawdzić tajemniczą przesyłkę – i okazało się to największym błędem, jaki kiedykolwiek popełniła. Wpadła bowiem w spiralę zdarzeń, która miała zupełnie odmienić jej życie…

Opis wydał mi się bardzo zachęcający… Zapowiadał się świetny thriller, no przecież z taką fabułą książka musi okazać się dobra.  No cóż… Jak widać niekoniecznie.

Chciałabym zacząć od myślę najważniejszej kwestii dotyczącej tej pozycji, a mianowicie o jej szkodliwości. Pan Remigiusz przedstawia główną bohaterkę jako osobę otyłą, co zresztą samo w sobie nie jest złe i przy odpowiednim i umiejętnym  poruszeniu tematu mogłoby się stać zaletą tej książki. Niestety, autor poszedł w zupełnie inną stronę. Przedstawił problem nadwagi w najbardziej niekorzystnym świetle, wykreował główną bohaterkę, która nie wychodzi z domu wstydząc się swojego wyglądu, do tego stopnia, że nawet zakupy robi przez internet. Ale to nie wszystko. Przez całą książkę stale podkreślany jest wygląd Tesy, przedstawiając to jako coś najważniejszego. Mało tego, skoro główna bohaterka jest otyła to pewnie dlatego że cały czas je, prawda? Dlatego też bardzo często można znaleźć w tej książce fragmenty gdy Tesa „zjadła wszystko co było w domu”. Ten wątek mógł nieść za sobą przesłanie, jak to miało miejsce w przypadku książki "Obiecaj mi" Harlana Cobena. Można było pokazać, że postrzeganie osoby otyłej jako kogoś innego, lub też jako osoby która cały czas je jest złe. Jednak Remigiusz Mróz przez całą książkę wciąż przypominając, że Tesa ma nadwagę, sprawił, że treść książki jest bardzo krzywdząca. 


Jeśli już jesteśmy przy temacie bohaterów… Żaden nie wzbudził mojej sympatii. Nie mogłam tak naprawdę wczuć się w historię. Wszyscy są  tu potraktowani bardzo pobieżnie. Jedyną cechą jaką ma jakakolwiek z postaci jest otyłość Tesy, bo oprócz tego… wszyscy są drewniani. Nie posiadają żadnych cech, zainteresowań, czegokolwiek. Nawet rodziny, przyjaciół, czy chociażby znajomych (jedynie Strach na potrzeby historii ma żonę, o której tak naprawdę też nic nie wiemy). Skoro więc nie mamy bladego pojęcia o bohaterach, cóż się dziwić, że ciężko wczuć się w ich historię jako ludzi? Od początku do końca zostają tylko papierowymi postaciami. Wszyscy pozostali dla mnie obojętni i, choć zawsze staram się w swoich recenzjach wspomnieć o tych bardziej i mniej lubianych bohaterach, w tym wypadku nie jestem w stanie.

Na tym nie kończą się jednak rzeczy które mi się w tej pozycji nie podobały. Pozostaje jeszcze kwestia dziur fabularnych, bo inaczej chyba nie mogę tego nazwać. Mam wrażenie że książka była pisana na szybko i jest zwyczajnie niedopracowana. Wiele rzeczy w tej książce jest po prostu nielogicznych. Przykładem może być liścik który Tesa otrzymała od pewnej osoby. Czyta go dwukrotnie: raz od razu po otrzymaniu, kolejny jakiś czas później. Jednak między tymi „razami” dzieje się magia… Wiadomość w tajemniczy sposób zmienia treść. Przekaz jest wciąż taki sam, ale napisana innymi słowami. A wystarczyło cofnąć się kilka stron wcześniej i skopiować wiadomość… Może się czepiam, to w końcu tylko drobna pomyłka… Takich niedociągnięć jest jednak więcej i świadczą o tym, że nikt tak naprawdę nie przysiadł przy tej książce na dłużej, została napisana na gorąco. Tych wszystkich błędów i niedociągnięć można było łatwo uniknąć… Czytając ją po napisaniu. 


Podsumowując, pomysł nie jest zły i naprawdę można go było dobrze zrealizować. Książka ma potencjał, ale brakło dopracowania. Jest nasza, polska i autor świetnie to wykorzystuje. W przeciwieństwie do literatury zagranicznej, w tym przypadku mamy styczność z polską kulturą i wszystko dzieje się tak jak rzeczywiście mogłoby się to wydarzyć w naszym kraju. Momentami czułam się jakbym czytała tylko projekt, który nie został nigdzie opublikowany i czeka na obróbkę. Dodatkowo, niestety, książka przedstawia osoby z nadwagą w sposób krzywdzący. Męczyłam się z nią bardzo długo i cieszę się że wreszcie dotarłam do końca. Jedna z gorszych jaką przeczytałam w tym roku. Jest to moja druga styczność z tym autorem i po raz drugi nieudana. Nie jest to chyba literatura dla mnie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Eve” Anny Carey – niedoceniana perełka czy wielkie rozczarowanie?

Lubię chodzić do księgarni TAK czytam. I nie, nie jest to żadna reklama czy coś w tym rodzaju. Po prostu są tam tanie książki, a czasem można znaleźć niedoceniane perełki. Wiadomo, czasem można się naprawdę zawieźć, ale jak to mówią: „bez ryzyka nie ma zabawy”. Tam właśnie znalazłam książkę „Eve” Anny Carey i, chociaż ,przyznam się szczerze, brałam ją i   odkładałam trzy razy na półkę, ostatecznie zdecydowałam się ją kupić.   Książka opowiada o świecie po epidemii zabójczego wirusa, który zmiótł z powierzchni Ziemi prawie wszystkich jej mieszkańców. Oczywiście, jak to zwykle w młodzieżówkach, świat nie jest już taki jak dawniej. Władze przejęli źli ludzie i wybuchła rewolucja, na Ziemi panują teraz zupełnie nowe zasady. Jak możecie się domyślać, jeśli umarła większość społeczeństwa, musiało być też w tych ofiarach wiele rodziców. Wiele dzieci zostało sierotami. I to nimi musiały przede wszystkim   zająć się władze. Utworzono wiele szkół dla dziewczynek-sier

Silna babka - "Sigrid" autorstwa Johanne Hildebrandt

Po książki i seriale o tematyce wikingów zawsze chętnie sięgam. Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia z czego to wynika, ale bardzo lubię klimaty skandynawskie od około VIII w. (to wtedy właśnie pojawili się ci okrutni wojownicy zwani wikingami). Oczywiście , gdybym spotkała takiego na żywo, raczej nie byłabym szczęśliwa, ale czytając o nich książki, oglądając filmy i seriale, postacie te zawsze są blisko mojego serduszka.   Po prostu lubię takie czarne charaktery, szczególnie, jeśli pod ich kamienną maską kryje się cos jeszcze.  Jak już pewnie gdzieś wspominałam (a jeśli nie, wspominam teraz) uwielbiam również fantastykę, a szczególnie tą, gdzie akcja dzieje się w dawnych czasach. W coś takiego łatwiej mi po prostu uwierzyć. Wszystkie dawniejsze epoki wydają mi się na tyle nierealne i odległe, że dużo łatwiej jest mi wyobrazić sobie wówczas elementy fantastyczne. Dodatkowo, nadaje to niezwykłego, czasem baśniowego klimatu historii, który również zajmuje specjalne miejsc

Słowem wstępu I Podsumowanie czytelnicze 2019 roku

Coś się kończy, coś się zaczyna… Rok 2019 dobiegł końca. Był to dla mnie okres wielu zmian i nowych doświadczeń. Jednak wraz z zakończeniem tego roku, rozpoczynam całkiem nowa przygodę – zakładam bloga czytelniczego w którym dzielić się będę z wami moimi opiniami o książkach. Zaczynam od czytelniczego podsumowania roku 2019. Dlaczego? Cóż, nie będę ukrywać, w wyborze tematu pierwszego postu niewątpliwie pomogła mi data, w końcu pierwszy tydzień stycznia to wciąż okres podsumowań minionego roku. Dodatkowo jednak, patrząc na zestawienie moim zdaniem najlepszych i najgorszych książek minionego roku będziecie mogli odrobinę poznać mój czytelniczy gust, a myślę, że, szczególnie na początku, jest to bardzo ważne. Tak więc, nie przedłużając, zaczynajmy. Jak wspomniałam na początku, rok   2019 obfitował u mnie w zmiany. Był to jednak też rok ciężkiej pracy , zmiany szkoły, i wielu stresujących sytuacji z tym związanych. W związku z tym nie miałam czasu na czytanie, a liczba prz

"Vicious. Nikczemni" V.E.Shcwab, czyli gra w której nie ma „tych dobrych”

Lubię bohaterów z charakterkiem, czasem wręcz okrutnych. Dlatego od razu po przeczytaniu tytułu wiedziałam że będzie to coś dla mnie, szczególnie,   że osoby z bardzo podobnym gustem czytelniczym do mojego bardzo tę pozycję polecały. Tak więc co do książki miałam spore oczekiwania i… nie jestem do końca pewna czy udało się jej im podołać. Ale od początku, a początek zaczął się od…. wspólnego pokoju w akademiku.   Historie poznajemy (przynajmniej początkowo) z perspektywy dwóch bohaterów: Victora i Eliego. Chłopcy są na ostatnim roku studiów medycznych. Stopniowo przechodzimy przez wszystkie etapy ich znajomości – od wstępnej niechęci, przez przyjaźń po nienawiść. Chociaż stopniowo to raczej złe słowo. Im bardziej zagłębiamy się w historię tym więcej jest perspektyw: Eliota i Victora teraz i kiedyś, oraz innych bohaterów, którzy z czasem pojawiają się w historii. Pojawia się również wątek fantastyczny bo większość poznanych bohaterów to osoby PP (o nadzwyczajnych umiejętno

Niewyjaśnione (a raczej wyjaśnione) okoliczności dr. Richarda Shepherda

Może niektórzy z was czytali mój (jeden z pierwszych) post, w którym przedstawiłam swój TBR na zimę tego roku. Przedstawiłam tam pięć pozycji po które chciałabym sięgnąć w najbliższym czasie. Jedną z nich była właśnie ta książka.   W tym przypadku pozwolę sobie na pominięcie pewnych formalności związanych z opisem książki. A raczej przybliżę wam fabułę, w kilku krótkich zdaniach. Dr Richard Shepherd jest medykiem sądowym. W swoim  dziele najzwyczajniej w świecie opisuje swoje życie. Nie skupia się jedynie  na swojej karierze zawodowej, ale również życiu prywatnym, swoich przemśleeniach, a nawet czasach młodości. Niedawno czytałam również podobną książkę ("Będzie bolało" Adama Kaya), ale to tamta podobała mi się bardziej. Ciężko mi pisać o tej książce znając jej genezę, którą czytelnik poznaje pod koniec. Jestem zdania, że wiele ona wyjaśnia. Ale sięgając po książkę nie znałam okoliczności w jakiej powstała. W sumie to nie wiedziałam o niej praktycznie nic, z wyjątkie