Harlan Coben jest
jednym z tych autorów o których wiele się słyszy, zazwyczaj dobrego. Ja co do niego miałam mieszane uczucia: z
jednej strony już od dawna chciałam zapoznać się z jego twórczością, z drugiej natomiast
obawiałam się że mi się ona nie spodoba, tak jak niestety zdarzało się w
przypadku dziełł niektórych z tych popularniejszych autorów. Tak więc zawsze gdy odwiedzałam bibliotekę,
choć początkowo sięgałam po którąś z jego pozycji, zawsze z powrotem lądowała
ona na półce.
W tym miesiącu jednak był on jednym z TOP autorów olimpiady czytelniczej. Stwierdziłam więc, że jest to idealna okazja do sięgnięcia po jedną z książek tego autora. Jak to się stało, że w moje ręce sięgnęła właśnie ta pozycja? Cóż… poprosiłam o pomoc w wyborze panią z biblioteki.
Wszystko przez jeden telefon. Bolitar nie może odmówić pomocy
spanikowanej nastolatce. Zabiera ją z ciemnej ulicy i na jej prośbę
zawozi pod nieznany adres. I będzie tego żałował. Dziewczyna znika, a
Myron jest ostatnią osobą, która ją widziała. Mimo że od lat nie
zajmował się żadną sprawą kryminalną, postanawia odnaleźć dziewczynę,
zanim przepadnie na dobre.
opis z serwisu lubimyczytać
Choć książka jest
ósmym tomem z cyklu, dla mnie równie dobrze mogłaby i być pierwszym. Może być
to zarówno zaleta (ponieważ bez problemu przywiązałam się do bohaterów i szybko
wkręciłam w wir wydarzeń) jak i niestety
wada dla osób które z poprzednimi tomami również miały styczność. Mam wrażenie,
ze wszystko w tej książce jest opowiedziane od początku.
Tak jak pisałam już
wcześniej, fakt ten mi w żadnym wypadku nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie,
sprawił, ze tak pozytywnie odebrałam tę książkę. Rozumiem jednak słabsze opinie odnośnie
tej pozycji, które zazwyczaj wystawiały osoby mające częstą styczność z tym
autorem.
Historię mogłabym podzielić tak naprawdę na trzy części. Pierwsza, czyli początek, był niesamowicie wciągający, pierwszą połowę książki przeczytałam tak naprawdę jednego wieczoru. Następnie jednak akcja zwolniła. Wciąż nie czytało się jej źle, ale nie było tez efektu wow jak przy pozostałych częściach książki. Zakończenie bowiem znów było świetne i zaskakujące.
Co mi się bardzo w tej książce podobało to humor w niej zawarty. To jest element który bardzo sobie cenię, zaraz obok dobrze wykreowanych bohaterów i dobrej fabuły. Nawet najgorsza książka stanie się dla mnie znośna, jeśli będzie się można przy niej pośmiać. Oczywiście wiadomo, że nie we wszystkich gatunkach humor jest wskazany. W tym przypadku autor doskonale wie jak włączyć do swojej książki elementy humorystyczne tak, żeby nie przesadzić. Poczucie humoru bohaterów idealnie wpasowywało się w moje gusta.
Jeśli już o bohaterach mowa… Tu również nie mam się do czego przyczepić, świetnie wykreowani, nie da się ich nie polubić. Każdy z osobna wzbudza sympatię czytelnika od pierwszych stron od pojawienia się w książce (no może z wyjątkiem kilku czarnych charakterów, bo w tym wypadku jest to kwestia indywidualna czy ich polubimy;) ).
Warto też wspomnieć o kilku ważnych kwestiach które są poruszone w książce. Pierwszym z nich jest miłość rodzica do dziecka i do czego można się z tej miłości posunąć. Autor na przykładzie wielu bohaterów, pokazuje jakie to jest niezwykłe uczucie oraz, że tak naprawdę nie ma granicy której rodzic dla dziecka nie przekroczy.
Innym ważnym wątkiem poruszonym w historii jest kwestia odmiennego traktowania ludzi ze względu na płeć, bądź wygląd zewnętrzny. To przesłanie towarzyszy nam przez całą książkę. Od samego początku nasuwa się pytanie: czy Myron złożyłby tą samą propozycje chłopcom, gdyby to ich rozmowę o jeździe po pijanemu usłyszał?
Podsumowując, pozycja ta niesamowicie mi się podobała. Na pewno nie jest to ostatnia książka tego autora po którą sięgnę. Harlan Coben wie jak zainteresować czytelnika, a książkę kończy z wielkim przytupem. Dodatkowo książka ma pewne przesłanie i skłania do głębszych refleksji na ważne tematy. Nie można zapomnieć o humorze, który umilał mi czas spędzony przy książce i dobrze wykreowanych bohaterach.
Czy trzeba cykl o Myronie czytać od pierwszego tomu? Zdecydowanie nie, nawet ósmy tom może być naszym pierwszym spotkaniem z autorem i to w żadnym wypadku nie odbije się na odbiorze tej książki. Jestem na to żywym przykładem ;).
Mieliście kiedyś styczność z tym autorem? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!
Komentarze
Prześlij komentarz